nie ta to inna, nie inna to następna, nie następna to kolejna. i tak w kółko, troche to męczące. fajnie by było mieć wyjebane w to, w nie, we wszystko. a i przy okazji w szkołe też bo tylko przyprawia mnie o wkurw, codziennego kaca, nudę i strate kasy. wiedziałem że to poroniony pomysł robić tą chujową magisterkę bo w moich planach na przyszłość raczej nie będą mi potrzebne 3 literki przed nazwiskiem.. no bezsens. tylko szkoda że dopiero teraz [jak zawsze z resztą] po fakcie dochodze do takich wniosków i chyba nigdy się nie naucze. bo jakby nie było jakiś zarys planów dalekosiężnych jest i przynajmniej to się zmieniło na dobre w moim życiu. bo resztę można o kant dupy dosłownie... nic się nie klei, jakbym stał w miejscu. nie wiem co ze soba zrobić w sobotni wieczór. najlepiej i najbezpieczniej byłoby gdybym został w domu, coby się znów nie spóźnić 4 godziny na zajęcia ;] i nie zdychać pół dnia z językiem na wierzchu przy doskwierającym pragnieniu.
mam taki burdel w głowie, że aż sam sobie współczuje.
tak zupełnie abstrahując od tych niedorzeczności żeby tego wszystkiego było mało to już teraz wiem że tegoroczną wigilie spędzę sam w Gdańsku. zajebiście. chyba napisze list i go wyśle ups'em do świętego mikołaja z prośbą o cycatą blondynkę pod choinke ,której mieć nie będe, na poprawienie świątecznego nastroju..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz