9.2.07

reflections and retrospective

Nieuchronnie zbliża się najbardziej wyczekiwany dzień w roku przez wszystkich zakochanych - wale.ntynki. Suuuper... Szczęśliwe pary mówią sobie 'kocham' i nie myślą o nikim innym jak tylko o tej drugiej osobie. No..chyba tak to działa, nie wiem, nie znam się w sumie. Ale w/g mnie nie jest potrzebny szczególny dzień w roku, żeby wyznać swoje uczucia, bo równie dobrze można je wyrazić ogladając wspólnie film i zajadając się przy tym chipsami serowo-cebulowymi ;) może i mało romantycznie, ale również szczere, jeśli słowa płyną wprost z serca. Hmm, ale po co słowa, to się przecież czuje, prawda? Dzień ponoć magiczny, miłość czuje się w powietrzu. Taa. Ja nie widze w tym żadnej magii, a na cuda tymbardziej się już nie zapowiada, biorąc pod uwagę jeden z ostatnich dni. Zeszłoroczny 14. był prawie idealny. Prawie, przez duuuuuże 'P'. Generalnie zeszłego roku nie można zaliczyć do udanych, może dlatego że jak to mówią - jaki pierwszy dzień roku, taki cały rok - a sylwester '06, był również 'P'rawie idealny. Choć nie powiem, 2007 się zapowiadał całkiem dobrze, tylko szkoda że już na starcie nie wypaliło, aż się boję myśleć co bedzie dalej, whoa.. Nawet głupie noworoczne postanowienie rzucenia palenia spaliło na panewce, co lepsze, teraz pale więcej :/ Moją tymczasową wymówką może być ewentualnie sesja, choć i ta nigdy nie była dla mnie zbytnio stresująca, ale zawsze to jakiś powód.

Trochę z innej strony..Na początku irytowały mnie teksty rzucane pod moim adresem typu: tego kwiata pół świata, nie jedna ryba w morzu, czy coś w ten deseń, ale teraz to już mnie to po prostu wkurwia. If You ever been in love, You'd know what I mean. Chyba nie ma już bardziej oklepanego zwrotu niż ten o rzece, do której rzekomo się nie wchodzi nigdy dwa razy, bo to dopiero jest mistrzostwo świata. W woli wyjaśnienia, bądź co bądź trywialnego, ale rzeka nigdy nie jest taka sama.. a inną już zupełnie historią jest to, że na początku jeszcze wypadało było by z niej wyjść. A z tego co wiem, to na razie utknąłem w niej po uszy. Póki co głupio sobie to tłumaczę słabością do brunetek, tylko ciekawe jak długo będe w stanie sam siebie tak oszukiwać ;) Ostatnio dopadają mnie właśnie takie bezsenne (bezsensowne) noce, i nie mam za bardzo co z sobą zrobić. Spać, co gorsza mi się nie chce, a mysli kłębiące się w tej tępej i zadymionej głowie tylko wydłużają kolejne denne godziny. Oglądając "Pachnidło" chciałem jakoś przywrócić i poczuć 'smak' tych cholernych chipsów serowo-cebulowych, no ale chyba nie musze mówić, że to już nie to samo, bo to oczywiste, tak jak to, że jutro znów będzie kolejny beznadziejny dzień.


"I need You so much,
I'm yearning for Your touch,
come and set me free,
won't You come and take this shit away"

Brak komentarzy: