27.9.06

young luv / baby G

sam już teraz nie wiem gdzie się znajduje, nie moge sobie znaleźć miejsca u boku żadnej kobiety. Jedyna, o której myślałem przez bardzo długi, która wypełniała moje myśli sny odeszła - nie w zapomnienie, bo to nie możliwe, ale powoli staje się tylko czarnobiałą fotografia wyrytą dłutem miłości na sercu. Była, miała być kimś kto miał sprawic, że samotność będzie tylko pojęciem abstrakcyjnym, aniołem który patrzy, widzi i prowadzi ku dobru, w strone szczęścia. Ale jak zawsze musiało nie wyjść tak jak powinno. W sumie mam juz dość rozmyślania i zaśmiecania sobie głowy tym co by było gdyby.. przecież i tak to nie ma już nic do rzeczy. Ponad półroczne ciągłe marzenia w końcu muszą mieć gdzieś swoje ujście, nie można do końca bujac w obłokach i rozpamietywać bliskości.. której nie było, osoby której się nie widziało, nie znało, nie czuło. Pragnienie to za mało. Więc powoli, uparcie zamykam za sobą okres mojego życia ciągłych snów i uczuciowych rozczarowań.
tak myślałem że po powrocie nic się nie zmieni.. znów bede taki jaki jestem, znów zacznie się szkoła, ale jakoś mi się nie spieszy, bo nie ma do kogo.. dla kogo. Wracając pamiecią czasami do zeszłego roku przypomina mi się jak 4 tygodnie spędziłem w domu bez Kaśki, i to była dla mnie mordenga, tęskniłem, myślałem.. a teraz - damn - 7 miesięcy sam, wow, jestem pełen podziwu samemu sobie, że się nie powiesiłem :P ale jak to Król powiedział "lepiej poczekac dłużej, niż wiązac się bez sensu" racja, więc czekam. Kurwa. Ale przynajmniej mam powód do śmiechu ;-) ostatnio po rozmowie z Kaśką, kiedy to mi oświadczyła że jednak jest z (no właśnie jak go nazwać,określić) Escaladem :P uwierzyłem że będe prorokiem, bo od samego początku ich znajomości "wierzyłem" w powodzenie ich związku, choć przyznam że wtedy, kiedy to ona jeszcze była ze mną, nie było mi do śmiechu, no ale.. w końcu kochana Kasia nigdy się nie zmieni (choć sama twierdzi inaczej), i zawsze można liczyć na to, że będzie wesoło.
Baby G, hmmm.. anioł, tak ! Gosia jest cudowna jak się napije :-P choć nasze spotkanie było zupełnie przypadkowe to jednak uznaje je za udane, choć nie wiem czemu ale miałem wrażenie że kiedy mówiłem o Niej miała ochote mi przyłożyc, może dlatego że od samego początku twierdziła, że takie znajomości na dobre nie wychodzą, a przysparzają tylko i wyłącznie problemów. Ajj nie wiem co Baby G ma w sobie takiego, że jak jej słucham to mam wrażenie jakby z góry znała odpowiedzi na każde moje pytania. Pewnie dlatego, że nie jedno już przeżyła i wie tak na prawde co jest w życiu ważne. Czasami mam wrażenie że mimo swojego wieku zachowuje się jak nastolatek, który wierzy pokornie we wszystko co się do niego mówi, a największą głupote i niedorzeczność uznaje za stałą prawde życiową. Chyba jak dla mnie najwyższy czas to w końcu zmienić, nie patrzeć za siebie, ukierunkować się w konkretnym celu, dążyć do osiągnięcia satyfakcji i życ pełnią życia - tak, tego właśnie potrzebuje, ale czy mi sie to uda w pojedynke (?) to się jeszcze okaże. Mam nadzieje, że maksyma "co Cię nie zabije to Cię wzmocni" tym razem się sprawdzi, hmm.. w końcu żyje, staram się podnieść i robić kolejne kroki - oby w dobrym kierunku.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

hahahah Kuba ja aniolem,ja :P ja pierwsza w kolejce do piekla stoje :P
i nie mialam ochoty Ci przylozyc jak bede miala ochote to to po prostu zrobie :P

littleMissunderstanding pisze...

kim jestes???